Co tu dużo mówić - nie miałem ochoty na lekturę tego komiksu (sorry Marcin). Poza kilkoma wyjątkami, nie trawię polskich zespołów muzycznych. Początek lat 90-tych spędziłem ganiając z chłopakami po korytarzach wiejskiej podstawówki. "Legenda" jakiegoś klubu muzycznego w stolicy ominęła mnie szerokim łukiem i omijała do dnia, w którym pojawiła się zapowiedź tego komiksu. Warszawa? Szczerze nie cierpię tego miasta. Jak sami widzicie, miałem kilka powodów by z góry założyć, że najnowszy komiks Podolca jest skierowany do wąskiego grona odbiorców, do którego ja zdecydowanie się nie zaliczam. Jednak za bardzo byłem ciekaw najnowszych rysunków Marcina, żeby odpuścić zakup tego albumu. Uwielbiam dynamicznie zmieniający się, z albumu na album, styl Marcina. Stwierdziłem - muszę mieć, nie muszę czytać. No ale przeczytałem. Zrobiłem to, co zawsze robię z komiksami, za lekturę których zabieram się z bólem - odłożyłem go sobie na podróż pociągiem. Jeżeli do wyboru mam kontemplowanie brudnej szyby wagonu lub lekturę komiksu, który z góry skreśliłem w swojej głowie, zazwyczaj wybieram to drugie. W tym przypadku to było jak wygranie na loterii.
Fugazi Music Club to kolejny w pełni autorski komiks Marcina Podolca. Komiks-dokument spisany i narysowany przez Marcina na podstawie wspomnień Waldemara Czapskiego, jednego z założycieli klubu Fugazi Music Club. Komiks-historia opowiadający o trudnych początkach kapitalizmu w Polsce i o tym, jak każdy dawał sobie w nim radę na swój własny sposób. To obraz żywej, młodocianej pasji, która znalazła ujście w postaci klubu muzycznego. Pasji, która rozrastała się szybko i jeszcze szybciej została stłumiona przez rodzącą się "polaczkowatość", cwaniaczków i kombinatorów. Fugazi Music Club to komiks-biografia warszawskiego klubu, w którym po raz pierwszy w stolicy dali koncerty Hey, Wilki oraz Acid Drinkers. Przez 11 miesięcy istnienia przewinęły się m.in. takie zespoły jak Armia, Voo Voo, Vade, Odział Zamknięty, Dżem czy Paradise Lost (yeah!!!).
Dla mnie jest to komiks o minionej epoce, o bezkompromisowym dążeniu do realizacji swoich marzeń (a następnie realizacji ich z pompą), o świetnej zabawie (nie ważne przy jakiej muzyce) i o tym, że w ostatecznym rozrachunku marzenia nie mają szans ze smutnymi panami z szarej rzeczywistości. Głupi byłem, że zwlekałem tyle z przeczytaniem tego komiksu. Komiks Podolca okazał się być świetną, wciągającą lekturą, która, co mnie bardzo zaskoczyło, była w stanie przykryć rewelacyjne ilustracje Marcina.
Great job, man!!! :)
Autor: Marcin Podolec
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Wydawnictwo: Kultura Gniewu




Koniecznie oglądnijcie jeszcze Making of - specjalnie od Marcina Podolca.
Tekst, zdjęcia, video: Grzegorz Teszbir
Making of - Marcin Podolec
Making of - Marcin Podolec